Ks. Paweł Brzeziński urodził się 19 października 1907 roku w znanej kaszubskiej rodzinie z Mechelinek. Tego dnia przypadała sobota. Ochrzczony został już następnego dnia, w niedzielę, w rodzinnej parafii, na Oksywiu. Z ksiąg metrykalnych dowiadujemy się, że w uroczystości chrztu poza rodzicami uczestniczyli też jego rodzice chrzestni: Jan Hohn i Krystyna Brzezińska z Mechelinek.
Wspominając życie Pawła Jana Brzezińskiego, nie można oderwać go od rodziny, w której przyszedł na świat, i w której się wychowywał wzrastając w miłości do Boga i Ojczyzny. Rodzicami Pawła byli Albert Tomasz Brzeziński (21.12.1873 - 22.12.1929) i dwanaście lat młodsza od ojca Franciszka (5.06.1887-12.05.1981) z domu Kaletha. Ojciec pochodził z Mechelinek, a mama z Pustek Cisowskich. Choć miejscowości te dzieli kilkanaście kilometrów, w tamtych czasach łączyła je jedna oksywska parafia, w której spotykali się na niedzielnych nabożeństwach. Małżeństwo zawarli właśnie w niej, w parafii pw. Św. Michała Archanioła na Oksywiu, zimą 31 stycznia 1905 roku, po czym zamieszkali w Mechelinkach. Po dziadkach ze strony ojca - Józefie i Krystynie (zd. Klebba), rodzice Pawła odziedziczyli tu bowiem dziesięciohektarowe gospodarstwo. Zachowało się zdjęcie ich krytego strzechą rodzinnego domu, w którym na świat przyszły kolejne dzieci: Maria (późniejsza elżbietanka o imieniu zakonnym – Krystencja – ur. 18.11.1905), Paweł – ur. 19.10.1907, Albert – ur. 02.09.1909, Angela (ur. 14.02.1911 r., - zmarłą niedożywszy jednego miesiąca), Marian – ur. 28.02.1914 r. i Helena ( † 1976).
Dzieciństwo spędził więc Paweł w uroczych Mechelinkach, nad brzegiem kaszubskiego „Małego Morza”, w towarzystwie rodzeństwa, zapewne wśród zabaw ale i pracy, bo na gospodarstwie nigdy jej nie brakuje. Do szkoły podstawowej uczęszczał w pobliskich Mostach, a ponieważ był uczniem zdolnym i przejawiał rozmaite talenty, rodzice nie chcieli zmarnować szansy na jego dalszy rozwój. Z dokumentów, a także z życiorysu napisanego przez rodzonego brata ks. Pawła – Alberta Brzezińskiego wynika, że rodzice na kolejny etap edukacji posłali przyszłego kapłana najpierw na dwa lata do szkoły w Pucku, a na kolejne cztery lata do gimnazjum w Wejherowie. Tam, w roku 1929 zdał egzamin dojrzałości i uzyskał świadectwo maturalne. Albert Brzeziński – rodzony ojciec Pawła doczekał jego matury, zmarł jednak pod koniec tego samego roku. Chociaż zdążył się dowiedzieć o dalszych planach życiowych swojego syna, nie dane mu było z dumą patrzeć na owoce swojej pracy wychowawczej i zapewne wielu modlitw zanoszonych za wszystkie swoje dzieci. Całej drodze życiowej Pawła towarzyszyli jego najbliżsi, zwłaszcza matka, która z młodszym rodzeństwem odtąd sama musiała dbać o utrzymanie gospodarstwa. Wszyscy wspólnie pracowali i pomagali, aby Paweł mógł podejmować dalszą edukację.
Atmosfera domu rodzinnego Brzezińskich przesiąknięta była głęboką religijnością. W rodzinie Kaletha (z której wywodziłą się mama Pawła) były już powołania kapłańskie, a także do życia konsekrowanego. Takie powołanie zrodziło się również we wnętrzu młodego gimnazjalisty, który po zdaniu matury podjął decyzję o wstąpieniu do Seminarium Duchownego w Pelplinie. Tam pobierał edukację filozoficzną i teologiczną przyjmując, zgodnie z planem formacyjnym, kolejne stopnie niższych święceń: ostiariat, lektorat, egzorcystat, akolitat i subdiakonat. Święcenia diakonatu otrzymał 3 grudnia 1933 roku, zaś święceń prezbiteratu udzielił mu biskup Stanisław Wojciech Okoniewski, w katedrze pelplińskiej, dnia 15 czerwca 1935 roku. Z okresu studiów seminaryjnych zachowały się zdjęcia wspólnoty kleryckiej i przełożonych seminaryjnych. Natomiast z najważniejszego momentu życia młodego kapłana – jego pierwszej Mszy św. tzw. prymicyjnej zachował się pamiątkowy obrazek, na którym zapisał on cytat zaczerpnięty od papieża Piusa XI: „Prośmy Boga, by dał nam świętych kapłanów”. Cytat z obrazka prymicyjnego dla wielu kapłanów jest swoistym motywem przewodnim na dalsze lata służby w kapłaństwie. Widać, że dla ks. Pawła mottem stała się troska o świętość własną i innych kapłanów. Kolejne lata staną się dla niego sprawdzianem z podjętego zobowiązania. Uroczystość prymicji miała miejsce w parafialnym kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Kosakowie, w dniu 16 czerwca 1935 roku.
Po święceniach kapłańskich dekretem biskupa chełmińskiego ks. neoprezbiter Paweł Brzeziński został skierowany do pracy w charakterze wikariusza w parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Rumii. Na pierwszej placówce swojej posługi duszpasterskiej ks. Paweł spędził 4 i pół roku.
W tym momencie trzeba wspomnieć o warunkach, w jakich przyszło mu pracować duszpastersko. Były to lata bezpośrednio poprzedzające wybuch II wojny światowej. Atmosfera pracy nie była łatwa. Choć w okresie międzywojennym bardzo dynamicznie rozwijała się pobliska Gdynia i pracę mogło tu znaleźć wielu bezrobotnych, którzy przyjeżdżali nad morze z dalekich stron Polski, warunki posługi wcale nie były łatwe. Pomijając anonimowość nowo przybyłych mieszkańców całej okolicy, a także niełatwe warunki bytowe (dopiero tworzono całą infrastrukturę nowego miasta portowego Polski), największy cień na posługę duszpasterską kapłanów rzucała ogólna sytuacja polityczna. Niepodległość wciąż była bardzo świeża. Tu i ówdzie dochodziło do konfliktów na tle narodowościowym. Okres zaborów upłynął na tych terenach pod hasłem walki z polskością i germanizacją zamieszkałej tu ludności. Był to czas powstania i narastania antagonizmów nie tylko pomiędzy napływową biurokracją niemiecką, a żywiołem polskim, ale w ogóle między Polakami i Niemcami. Po odzyskaniu niepodległości zmienił się podział sił. Aparat władzy był w rękach Polaków. Wciąż dochodziło do mniejszych lub większych konfliktów na tle narodowościowym. Teraz słabsi byli Niemcy, ale im więcej doświadczali dyskryminacji, tym bardziej narastała w nich chęć odwetu, który mógł zostać zrealizowany już od września 1939 roku. Lata bezpośrednio poprzedzające wybuch II wojny światowej mijały niosąc coraz większą świadomość naporu nazistowskiej ideologii i związany z tym niepokój. Jak się potem okazało niepokój ten był słuszny. Cała inteligencja zaangażowana w budowanie polskości, w tym polskie duchowieństwo katolickie znajdowało się w największej grupie ryzyka, w razie sytuacji wojny. Nie przeszkadzało to jednak ks. Pawłowi dynamicznie prowadzić duszpasterstwo, z szczególnym zaangażowaniem w formację młodzieży. Jak podają źródła już od czasu I wojny światowej w samej Rumii główną płaszczyzną działania miejscowych patriotów była wspólnota parafialna. Zachowały się fotografie, na których ks. Paweł Brzeziński posługuje jako kapłan w dużej grupie pielgrzymów, na innych otacza go spora liczba ludzi młodych zrzeszonych w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, kolejne wykonywane były na wspólnych wyjazdach duszpasterskich, czy z okazji uroczystości I-Komunijnch.
Z Rumii niedaleko było do rodzinnych Mechelinek (zaledwie 11 kilometrów). Ks. Paweł nie zapominał więc o domu, z którego wyszedł i o swojej rodzinie. Jeśli zdarzały się wolne chwile, z radością odwiedzał mamę, rodzeństwo i innych krewnych. Dowodem jego pamięci o bliskich są zachowane zdjęcia z niejednej rodzinnej uroczystości, w której uczestniczył.
Po ponad 4 latach pracy w Rumii, w grudniu 1938 roku ks. Paweł został przeniesiony do parafii pw. św. Mikołaja w Lubiewie, koło Tucholi. Na nowej placówce nie zdążył jednak w pełni rozwinąć skrzydeł. Nie minął nawet rok, a spełniły się najczarniejsze scenariusze. Niespełna dwa miesiące po wybuchu wojny, 31 października 1939 roku ks. Paweł Brzeziński został aresztowany przez gestapo. Brat ks. Pawła – Albert Brzeziński w swoich wspomnieniach zapisał, że stało się to w trakcie odprawiania Mszy św., w parafialnym kościele w Lubiewie. Więziony był najpierw w Tucholi, a następnie w Zakładzie św. Anny w Kamieniu, w powiecie Sępolno. Stąd 15 grudnia 1939 przewieziono go przez obóz Gdańsk - Nowy Port do Stutthofu. W tamtejszym obozie znalazł się 21 grudnia 1939 i oznaczono go numerem 8476. Albert Brzeziński w cytowanych wyżej wspomnieniach napisał: „Z opowiadań świadka naocznego śp. p. Potrasińskiego z Rumii wiadomo, że ks. Paweł Brzeziński został przyłapany na odmawianiu różańca razem z innymi więźniami. Za niewykonanie rozkazu podeptania różańca był torturowany i zamęczony na śmierć, która nastąpiła 3 kwietnia 1940 roku o godz. 5.00 w Stutthofie”.
Pochowany został w zbiorowej mogile na cmentarzu wojennym w Gdańsku na Zaspie (kwatera XI, rząd III-67). Obecnie jego miejsce pochówku oznaczone jest na nagrobku nr 154.
Z rodzinnego domu wyniósł miłość do Boga i Ojczyzny. Jego brat pisząc życiorys śp. ks. Pawła już na samym początku określając tożsamość zmarłego kapłana napisał: „Był narodowości polskiej, wyznania katolickiego”. Te słowa oddają najważniejsze wartości dla których żył - WIARA i OJCZYZNA. Kolejne ważne dla niego słowa sam wybrał i umieścił na swoim obrazku prymicyjnym: „Prośmy Boga, by dał nam świętych kapłanów”. Zgłębiając jego życiorys przychodzi refleksja, że przed Bogiem stanął wypełniwszy swoje powołanie do końca. Umarł PRO FIDE ET PATRIA.
---------------------------------------------
Życiorys został opracowany na podstawie kościelnych dokumentów archiwalnych, w tym ksiąg metrykalnych oraz dzięki współpracy i w oparciu o materiały udostępnone przez p. Teresę Kowal oraz na podstawie publikacji "Słownik biograficzny kapłanów wyświęconych w latach 1921-1945 pracujących w diecezji chełmińskiej" autorstwa ks. prof. Anastazego Nadolnego. Bardzo dziękuję za wsparcie. ks. Rafał Dettlaff